wtorek, 22 grudnia 2020

Biała pierzyna srebrem podszyta

Miniony tydzień zaczął się od uporczywego bólu głowy i niezrozumiałej senności, z której nawet mocna kawa nie była mnie w stanie wybudzić na dłużej niż pół godziny. Wyjaśnienie nagłego spadku formy odnalazłem w doniesieniach meteorologicznych. Nieopodal atlantyckiego wybrzeża USA formował się właśnie kolejny Nor'easter. Tak Amerykanie nazywają cyklon, który ostatnimi czasy powraca w te rejony świata nawet kilka razy do roku. Ilekroć jego nadejście przypada na zimową porę, wraz z podmuchami północno-wschodniego wiatru (stąd nazwa cyklonu) nieuchronnie pojawiają się obfite opady śniegu. Jak się wkrótce okazało, tegoroczna śnieżyca była najintensywniejszą w całej dekadzie. 

niedziela, 13 grudnia 2020

Zakazany ogród


Na skraju Lexington Avenue niczym zawalidroga wyrasta niewielki, malowniczy Gramercy Park. Gdy chcę przedostać się dalej na południe, muszę go obejść z jednej ze stron. Park jest odseparowany od chodnika ogrodzeniem, więc podziwiam go spomiędzy metalowych prętów. Przystrojona choinka ustawiona w samym sercu kusi mnie, by wejść do środka. Brama jest jednak zamknięta na klucz. Wstęp do Gramercy Park mają bowiem tylko nieliczni, bardzo nieliczni. Historia pokazuje zaś, że bezprawne wkroczenie na jego teren może skutkować pozwem sądowym. 

wtorek, 1 grudnia 2020

Dziękczynienie oczami kosmity


Patrząc na Święto Dziękczynienia oczami Europejczyka, czuję się jak przybysz z innej planety. Historię związaną z tym dniem kojarzę jak przez mgłę, tradycję obchodów znam jedynie z filmów, a współczesny kontekst kulturowy jest mi kompletnie obcy. W tym roku wreszcie mam okazję zbadać sprawę od środka. Zwłaszcza, że zostałem zaproszony na świąteczną kolację. 

niedziela, 22 listopada 2020

Do czytania o czytaniu


Osiemnaście lat temu dostałem na urodziny "Lot nad kukułczym gniazdem" – książkę, która wywróciła do góry dnem moje spojrzenie na literaturę. Powieść Kena Kesey'a nie tylko wyleczyła mnie z karmionego licznymi lekturami szkolnymi wstrętu do czytania, ale sprawiła, że po dotarciu do ostatniej strony poczułem brak, który dało się zapełnić tylko kolejną książką. Nic więc dziwnego, że księgarnie stały się jednymi z moich ulubionych miejsc, a książki – najczęściej wybieranymi pamiątkami z podróży. 

niedziela, 15 listopada 2020

Nowy Jork znów paruje


Za sprawą gwałtownego ochłodzenia sprzed kilku tygodni ruszyła wielka ciepłownicza machina mająca podgrzać atmosferę w mieszkaniach. Pech chciał, że zaczęło się od podwójnego falstartu. Nie dość, że nowojorczykom gorąco było już od kampanii wyborczej, to jeszcze chwilę potem nastąpił niespodziewany powrót letniej aury. A że raz rozbudzonego kolosa władającego domowymi grzejnikami nie tak łatwo z powrotem ułożyć do snu, to przyszło nam zmagać się z piekielnym żarem w listopadzie.

niedziela, 8 listopada 2020

Amerykanie wyjaśniają mi świat


W Ameryce niewiele rzeczy traktowanych jest jako oczywiste. To dlatego worki na śmieci zawierają ilustrowaną instrukcję obsługi, a producent toreb papierowych informuje nas, jak należy je chwytać. Z początku takie podejście wywoływało we mnie uśmiech politowania. Aż w końcu sam zasiliłem szeregi osób wyjaśniających lub potrzebujących wyjaśnienia. 

niedziela, 25 października 2020

Ucieczka z Manhattanu


Wyprawa na Governors Island miała być pierwszą od wielu miesięcy eskapadą poza Manhattan. Zanosiło się, że będzie oryginalnie i z przytupem. Oryginalnie, bo niby niedaleko, a jednak do kompletnie innego świata. Z przytupem, bo nie po lądzie, nie w tunelach metra, lecz promem przez zatokę. No i wyszło wyśmienicie. Był rejs, był wiatr we włosach, nawet pogoda dopisała. Nawalił tylko jeden szczegół, ale nie uprzedzajmy wydarzeń.

sobota, 17 października 2020

Zmierz się z Ameryką


Niewielka zmiana w otaczającym nas świecie może sprawić, że staniemy się bezbronni jak dzieci. Banalne pytanie o wzrost, na które dotychczas odpowiadałem bez namysłu, okazało się wyzwaniem ponad moje siły, gdy pytający oczekiwał ode mnie pomiaru wyrażonego w stopach i calach. Cóż z tego, że z opresji wyzwolił mnie internetowy przelicznik jednostek, skoro i tak ostatecznie musiałem przyznać się do niewiedzy? Na dodatek ktoś z tej mojej niewiedzy miał niezły ubaw. 

sobota, 10 października 2020

Focus na wieś

Plany miast bywają zwodnicze, nawet te cyfrowe. Ilekroć o tym zapominam, łatwo ulegam złudzeniu, że skoro wiem, gdzie skręcić i jak daleko mam jeszcze do celu, to zdobyłem już całą niezbędną wiedzę terenową. Zwiedzając Lizbonę, kilkukrotnie złapałem niespodziewaną zadyszkę, ponieważ tam, gdzie w telefonie narysowana była linia prosta, w rzeczywistości czekała mnie wspinaczka pod górę. W Katowicach z kolei ugrzązłem kiedyś po ciemku w błocie, nie spodziewając się, że na planie zaznaczono ulicę, która jeszcze na dobre nie powstała. W Nowym Jorku pewnie nie napotkam takich przygód, skoro grunt jest tu raczej płaski i utwardzony, choć i tak plan miasta nie zawsze całą prawdę mi powie. Wystarczy na przykład przekroczyć 14. ulicę, a już się człowiek znajdzie w zupełnie innym świecie, którego próżno wypatrywać na planie. Drogi niby nadal układają się w kratkę, a jednak do tych poprzednich są kompletnie niepodobne. 

sobota, 3 października 2020

M jak Subway

Na pomysł wybudowania kolei miejskiej jako pierwsi wpadli Anglicy. Potem Francuzi od nich zgapili i jeszcze zdołali przekonać większą część świata, by nazwać ją metrem. Owo powszechnie używane francuskie słowo to zgrabny skrót od le Métropolitain, które wywodzi się od La Compagnie du chemin de fer métropolitain de Paris (fr. spółka metropolitalnej kolei żelaznej w Paryżu). Londyńczycy niemal od początku określali swój wynalazek mianem Underground (ang. podziemie), jednak wraz ze wzrostem jego popularności, nowo powstające systemy kolei miejskiej na świecie zyskiwały niekiedy jeszcze inne nazwy. Nowojorczycy na przykład, niejako na przekór Anglikom i Francuzom, zdecydowali się na słowo Subway, którym Brytyjczycy zwyczajowo określają przejścia podziemne, zaś współcześnie przywołuje ono na myśl sieć barów kanapkowych. Może więc powinniśmy być wdzięczni paryżanom za metro? Jest łatwe do wypowiedzenia, nie wymaga tłumaczenia na inne języki, a przede wszystkim nie kojarzy się z ciemnymi zakamarkami ani fast foodem.

piątek, 25 września 2020

O bieganiu, smażeniu i skali Fahrenheita

Teoretycznie rzecz biorąc, bieganie jest tak nieskomplikowaną formą aktywności fizycznej, że można je uprawiać w każdych warunkach. Kiedyś na przykład biegałem z wypożyczanym psem. To był dobry układ. On miał swoją porcję ruchu, a ja – towarzystwo. Któregoś dnia nieco przeholowaliśmy z dystansem. Po powrocie do domu pies spędził resztę dnia leżąc przy kominku i nie wykazując krzty zainteresowania czymkolwiek. Nazajutrz co prawda doszedł do siebie, ale jego właściciele nie chcieli mi go już więcej wypożyczać. Kilka lat później spotkałem na swojej biegowej trasie koleżankę z pracy. Usiłując dotrzymać jej tempa, zrozumiałem, jak czuł się tamten pies. Dzisiaj zdecydowanie wolę biegać sam.

piątek, 18 września 2020

Eksperyment

Lubię patrzeć na Times Square z oddali. Rzucać na niego łapczywe spojrzenia, przekraczając Broadway gdzieś na wysokości 50. ulicy albo dyskretnie zerkać spomiędzy budynków okalających Bryant Park, obserwując jak mieniące się kolorami światła rozbłyskują w ich fasadach. Rok temu, będąc po raz pierwszy w Nowym Jorku, postępowałem znacznie mniej rozważnie. Kierowany nieposkromioną ciekawością, z rozmysłem wlazłem w sam środek rzeczonego placu. Nie ma się zresztą o co obwiniać, każdy turysta w tym mieście musi to kiedyś przeżyć. Poczuć bliskość łokci innych przechodniów, powąchać sos kapiący komuś z hotdoga i oberwać po nogach czyjąś torbą z zakupami. Taka jest kolej rzeczy. 

sobota, 12 września 2020

Upadek?

Nadszedł wrzesień, choć wcale go o to nie prosiłem. Skojarzenie z końcem wakacji jest we mnie tak silne, że nawet dziś, wiele lat po maturze, na samą myśl o pierwszym września odczuwam ciężar przeładowanego tornistra na plecach. Argument o ponownym spotkaniu kolegów z klasy zawsze wydawał mi się naciągany. W każdym razie niewart aż takiego poświęcenia. Dopiero na pierwszym roku studiów usłyszałem piosenkę "Wake me up when September ends" i poczułem, że wreszcie ktoś mnie rozumie. Potrzebowałem jeszcze kolejnych kilku lat (dobra, kilkunastu, kogo chcę oszukać?) i przeprowadzki na drugą półkulę, by dostrzec, że przesypiając wrzesień, mogę stracić najlepszy miesiąc w roku.

niedziela, 6 września 2020

Nowojorskie pandemonium

Broadway miejscami zamknięto dla ruchu kołowego, by zapewnić więcej miejsca pieszym, choć i tak prawie nikt tam nie chadza. Plakaty reklamowe zastąpiono powtarzanymi do znudzenia zaleceniami, by pozostać w domach. Na ekranach wyświetlane są wskazówki, jak postępować w razie ewentualnego zakażenia. Chwilę potem czytamy zaś, że przeciążone napływem chorych szpitale rekrutują pomocniczy personel medyczny spośród studentów i emerytów. Tego typu bodźce skutecznie działają na wyobraźnię. Poczucie zagrożenia, jakie spadło na Nowy Jork tej wiosny jest trudne do opisania.

wtorek, 1 września 2020

Czym Nowy Jork nie jest?


Od kilku tygodni zamieszczam na instagramowym profilu Europa Bistro zdjęcia przeróżnych detali, które przykuwają moją uwagę podczas spacerów ulicami Nowego Jorku. Wraz z nimi rośnie we mnie chęć, by opatrzyć je kilkoma zdaniami komentarza, a stąd już niedaleka droga do reaktywacji bloga. Nie wiem, czy wystarczy mi zapału, by to zrobić, ale jeśli kiedykolwiek miałbym zająć się opowiadaniem o tym, co w Nowym Jorku mnie zachwyca, muszę najpierw – dla własnego poczucia uczciwości – przyznać głośno i wyraźnie: Życie w tym mieście nie jest usłane różami. Uprzedzam więc, że nie będzie to tekst tryskający entuzjazmem.