niedziela, 24 stycznia 2016

Karnawał to nie rurki z kremem


Jak to ktoś kiedyś trafnie ujął, z tradycji karnawałowych Polacy powszechnie obchodzą dziś już tylko tłusty czwartek. W odmętach pamięci majaczą mi jeszcze przedszkolne bale przebierańców, no i nieśmiertelny śledzik, z okazji którego odbywały się doroczne imprezy ostatkowe w toruńskiej "Kotłowni". Poza tym nic. Pewnie dlatego tak ogromne wrażenie wywierają na mnie trwające właśnie obchody karnawału w Kolonii. 

sobota, 16 stycznia 2016

Ach, Kłapouszku, ja go pękłem!


Opuściłem biuro z prędkością huraganu mniej więcej kwadrans przed osiemnastą, uprzytomniwszy sobie, że w domu nie został już ani gram pieczywa. Jeżeli nie będę się ociągał, zdążę jeszcze wstąpić do piekarni przed zamknięciem – pomyślałem. Będąc o krok od celu, uświadomiłem sobie, że sytuacja jest znacznie bardziej dramatyczna niż z początku sądziłem, ponieważ miałem akurat do dyspozycji wyłącznie kartę płatniczą. Na szczęście nieopodal znajdował się bankomat, który wielokrotnie odwiedzałem. Wystarczyło tylko odrobinę nadłożyć drogi. Zapewne dałbym radę w parę chwil wypłacić nieco gotówki, a potem rzutem na taśmę wparować po świeżą bagietkę, gdyby nie fakt, że ów bankomat dopiero co dokonał żywota. Jak to możliwe? A, no zwyczajnie: nie wytrzymał presji. Pękł w szwach. Wziął się i wybuchł. I szlag go trafił, pieniądze zresztą też. Ba, pieniądze przede wszystkim, bowiem zatroszczyła się o nie grupa nieznanych sprawców, którzy "pękli" mój Geldautomat niczym balon. Tylko co ja teraz zjem?

poniedziałek, 11 stycznia 2016

Signore... mon ordinateur... ist kaputt!


Trwa leniwe sobotnie popołudnie. Po kolejnym chłodnym i niemiłosiernie deszczowym tygodniu wreszcie spoza chmur przebijają się upragnione promienie słońca. Siedzę w jednej z osiedlowych knajpek specjalizującej się w argentyńskich stekach, choć – jak na niemiecki lokal przystało – w menu znaleźć można również całą masę dań kuchni włoskiej. Przy stoliku za mną toczy się ożywiona dyskusja na temat wydarzeń nocy sylwestrowej. W Kolonii są one na językach już od dobrych kilku dni, jednak dzisiaj nie jestem tu po to, by rozprawiać o polityce. Niecierpliwym wzrokiem wypatruję bowiem twarzy włoskiego kelnera imieniem Lorenzo.

wtorek, 5 stycznia 2016

Ici Chagall


Aż mnie korci, żeby podzielić się z Tobą zachwytem nad niepowtarzalnym smakiem sera raclette serwowanego na gorącym talerzu w towarzystwie małej lampki dajmy na to szwajcarskiego rieslinga, ale nie chcę Ci niepotrzebnie narobić apetytu. Na dodatek istnieje ryzyko, że utonę pośród ochów i achów, a tego czytać się nie da. Napomknę więc co najwyżej, że owszem jest on godny uwagi, ale poza tym ani przez moment nie poruszę już dziś tematu jedzenia, zgoda? Nie będzie to zresztą takie trudne, bowiem Zurych ma do zaoferowania znacznie więcej niż tylko rozkosze podniebienia, nawet w tak dżdżysty dzień jak ten. 

piątek, 1 stycznia 2016

W mieście nad jeziorem o tej samej nazwie


Pociąg EuroCity do Zurychu przypomina raczej polską osobówkę sprzed lat. Fotele są wprawdzie trochę wygodniejsze, ale smród unoszący się z toalety jest dokładnie taki sam. Mam wrażenie, że swym zasięgiem objął już cały wagon. Pośród dziecięcych wrzasków ledwo daje się usłyszeć odtwarzany z głośników komunikat spikera informujący o zakąskach serwowanych na pokładzie. Chwilowo jednak straciłem apetyt.