Miniony tydzień zaczął się od uporczywego bólu głowy i niezrozumiałej senności, z której nawet mocna kawa nie była mnie w stanie wybudzić na dłużej niż pół godziny. Wyjaśnienie nagłego spadku formy odnalazłem w doniesieniach meteorologicznych. Nieopodal atlantyckiego wybrzeża USA formował się właśnie kolejny Nor'easter. Tak Amerykanie nazywają cyklon, który ostatnimi czasy powraca w te rejony świata nawet kilka razy do roku. Ilekroć jego nadejście przypada na zimową porę, wraz z podmuchami północno-wschodniego wiatru (stąd nazwa cyklonu) nieuchronnie pojawiają się obfite opady śniegu. Jak się wkrótce okazało, tegoroczna śnieżyca była najintensywniejszą w całej dekadzie.