środa, 31 maja 2017

70 razy Cannes


W upalną sobotnią noc środkiem jezdni paradują wyelegantowani, mocno rozbawieni imprezowicze, którzy w przypływie szaleństwa wybrali opcję powrotu do domu na piechotę. Wielu z nich marzyło o tym, by ujrzeć na własne oczy osobistości znane z kinowych ekranów i kolorowych pism, choć pewnie tylko nielicznym naprawdę się to udało. Kolejna szansa, by to naprawić nadarzy się już jutro. Na niedzielę zaplanowano bowiem uroczystą galę wręczenia Złotych Palm, po której jubileuszowa 70. edycja Festiwalu w Cannes przejdzie do historii. Po niej zaś nastanie czas legend, którymi obrosną opowieści z cyklu: kto kogo i w jak szykownym stroju wypatrzył na czerwonym dywanie.

Czy się nam to podoba, czy nie, Festival de Cannes to zamknięta impreza organizowana przede wszystkim z myślą o ludziach z branży filmowej, więc osoby spoza tego kręgu muszą zwyczajnie obejść się smakiem. Nie da się jednak ukryć, że magia kina i obecność gwiazd w połączeniu z hermetycznym, wręcz elitarnym charakterem festiwalu niezwykle mocno działają na wyobraźnię. Każdego roku tysiące ludzi marzą o tym, by zostać uczestnikami tego najbardziej prestiżowego wydarzenia filmowego w Europie. Wielu z nich wręcz staje na rzęsach, by zdobyć zaproszenie na którąś z festiwalowych imprez. I choć sposobów na to, by dostać się do środka jest co najmniej kilka, to i tak większość z nich pozostaje poza zasięgiem tych, którym los poskąpił pieniędzy i sławy.

Do majestatycznego, acz niezbyt imponującego architektonicznie Pałacu Festiwalego położonego nad samym brzegiem morza prowadzi kilka wejść. Jedno z nich – bodaj najmniej oblegane – przeznaczono dla akredytowanych dziennikarzy, których na ulicach miasta spotkać można całe mnóstwo. Nie mam nawet cienia wątpliwości, że relacjonowanie imprezy wprost z Cannes sprawia im niesamowitą frajdę, a przy okazji prowokuje zazdrosne spojrzenia wszystkich tych, którzy chcieliby być w ich skórze. Jeśli jednak reporterski fach jest nam obcy, pozostaje już chyba tylko jedna, skądinąd popularna opcja zdobycia zaproszenia – musimy poprosić o nie kogoś, kto dysponuje nimi w nadmiarze.

Jeden rzut oka w stronę wejścia dla zaproszonych gości pozwala dostrzec koczujące tam grupki zapaleńców, którzy mimo wczesnej pory i żaru lejącego się z nieba przyodziani są w stroje wieczorowe. Przechadzają się wytrwale w tę i z powrotem pełni determinacji, by dostać się do środka. Przypominają mi trochę ludzi oczekujących w hali przylotów na zagranicznych kotrahentów lub dawno niewidzianych krewnych. Zamiast nazwisk gości trzymają jednak w rękach kartki z napisami "Invitation SVP", "1 ticket please", itp. Trudno powiedzieć, czy taka strategia zdaje egzamin. Przypuszczam, że wielu z nich bywa odprawianych z kwitkiem, choć najwytrwalsi pewnie dopinają swego. W przeciwnym razie odpuściliby sobie ten zwyczaj już dawno temu.



Najgorętsza atmosfera panuje rzecz jasna przed wejściem dla artystów. Przynajmniej na tyle, na ile pozwalają na to porozstawiane wokół rzędy barierek. Niestety, aby zobaczyć choć przez krótką chwilę sylwetki celebrytów pozujących na czerwonym dywanie, należy nie tylko wywalczyć sobie skrawek miejsca pośród innych fanów, ale również wykazać się sokolim wzrokiem. Przez większość czasu zmuszeni jesteśmy bowiem obserwować plecy paparazzich polujących na ujęcia ze szczytów drabin gęsto rozlokowanych przy barierkach.





Medialna histeria, jaką ogarnięte jest Cannes w trakcie trwania festiwalu, doskonale podkręca atmosferę targowiska próżności. Paradoksalnie, szaleństwu temu ulegają nie tylko gwiazdy z pierwszych stron plotkarskich gazet. Natknąć się tu można na napuszonych, zmanierowanych i ostentacyjnych w swym zachowaniu ważniaków, których twarze nie wyglądają ani trochę znajomo, za to całymi sobą krzyczą – patrzcie, należę do festiwalowej socjety!

Zmęczony tłumem i panującym upałem szukam schronienia w jednej z urokliwych kawiarni na starym mieście. Za kontuarem uwija się lekko przygarbiony jegomość, który – z grubsza licząc – pamięta jedne z pierwszych edycji festiwalu. Mężczyzna parzy kawę i serwuje pierwszorzędne gofry, wkładając do swojej pracy tak wiele serca, jakby znaczyła ona dla niego więcej niż wszystkie goszczące na Lazurowym Wybrzeżu gwiazdy razem wzięte... A może właśnie tak jest?

Około godziny dwudziestej opuszczam lokal, kierując swoje kroki w stronę nabrzeża. Mijam Stary Port i pustoszejące stopniowo okolice Pałacu Festiwalowego. Maszerując cały czas przed siebie, docieram w końcu do słynnej promenady Croisette, gdzie ustawiam się w kolejce oczekujących na projekcję plenerową. Nie wszyscy wiedzą, że Festival de Cannes każdego wieczora wykracza poza obręb pilnie strzeżonych wnętrz, serwując filmowe klasyki na wielkim ekranie ustawionym na plaży. Tuż przed emisją na scenie zjawia się aktorka odgrywająca rolę główną wraz z kilkoma osobami odpowiadającymi za digitalizację i cyfrową obróbkę archiwalnego obrazu, który zostanie wyświetlony tego wieczora.

Gdy film dobiega końca, jest już po dwudziestej trzeciej. Do moich uszu dociera rytmiczny chlupot morskich fal, które przez całą projekcję wplatały się w ścieżkę dźwiękową. W jakimś przedziwnym odruchu zadzieram głowę do góry i spoglądam w niebo. Od dziś ja również mogę głosić wszem wobec, że na Festiwalu w Cannes widziałem gwiazdy. Całkiem sporo gwiazd.




Więcej zdjęć z Cannes znajdziesz na profilu facebookowym Europa Bistro. Zachęcam do polubienia.

2 komentarze:

  1. Chyba zamiast polowania na te wszystkie gwiazdy i gwiazdeczki, ja również wybrałabym kawę, gofra i szum morskich fal:)
    Przesyłam pozdrowienia z "czerwonego dywanu" w moim pokoju:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję i również pozdrawiam! A co do polowania na gwiazdy i gwiazdeczki, dowiedziałem się niedawno o jeszcze jednym "sporcie" festiwalowym. Polega on na odwiedzaniu miejsc, dokąd filmowi twórcy wychodzą na kawę lub "na dymka" i uważnym nadstawianiu uszu w nadziei na świeże plotki z wielkiego świata. Aż trudno mi było w to uwierzyć, ale najwyraźniej są ludzie, których to pasjonuje. Kolega, który mi o tym opowiadał, sam zresztą wydawał się wielce podekscytowany. :)

      Usuń