wtorek, 15 sierpnia 2017

Aromatrip


Jeszcze jeden zakręt, a za nim pięć kolejnych... Nie, to jeszcze nie Grasse. To tylko bełkotliwe nagranie kobiety odczytującej nazwy przystanków wprowadziło mnie w błąd. Dopiero półtorej godziny od wyruszenia z pl. Alberta Pierwszego w Nicei mój autobus dociera wreszcie do celu.

Wysiadam, czując się, jakbym zajechał gdzieś w głąb Prowansji, lecz zaledwie kilka kroków dalej dostrzegam na horyzoncie brzeg morza. Wszystko się zgadza. Nadal znajduję się na Francuskiej Riwierze, w niewielkim mieście na wzgórzu, z którego prócz malowniczych widoków roztacza się także urzekający aromat perfum. Nie byle jakich. Grasse od setek lat uznawane jest bowiem za światową stolicę perfumiarskiego przemysłu.

Pamiętasz bestseller sprzed lat pt. "Pachnidło"? To właśnie do tego francuskiego miasteczka trafia Jean-Baptiste Grenouille – obdarzony niespotykanie wyczulonym zmysłem powonienia bohater powieści Süskinda – by poznać trudną sztukę pozyskiwania zapachów. Nam, którzy nie możemy poszczycić się tak osobliwymi talentami, pozostaje jedynie kupić bilet do Le Musée International de la Parfumerie, gdzie zdołamy choć na moment zanurzyć się w fascynujący świat ekstrakcji, kompozycji i produkcji dostępnych dziś powszechnie aromatów.






Międzynarodowe muzeum perfumiarskie zwiedza się wprawdzie wszystkimi zmysłami, ale to węch wysuwa się tu na pierwszy plan. Co krok natrafiam na dystrybutory zapachów, z których roztaczają się przyjemne wonie. Jeśli myślisz jednak, że spektrum to ogranicza się do kwiatów, owoców i korzeni, jesteś w błędzie. W jednej z sal wystawowych spróbować można nawet zapachów opium, whisky, grzybów halucynogennych czy kokainy.




Ulice starego miasta w Grasse również zachęcają do spaceru. Do urokliwych mieścin na Lazurowym Wybrzeżu zdążyłem już wprawdzie przywyknąć, ale w żadnym z nich nie widziałem jeszcze umieszczonych ponad głowami spryskiwaczy rozprowadzających wodę perfumowaną. Muszę przyznać, że zwiedzanie w takich warunkach nabiera zupełnie nowego wymiaru.








Powiązane wpisy:

2 komentarze:

  1. Chętnie odwiedziłabym to muzeum, chociaż od tych wszystkich zapachów pewnie kręciło Ci się w głowie?:)
    Nie powiem, że pogardziłabym buteleczką francuskich perfum.
    A tak z ciekawości - jaki jest przedział cenowy tych zapachowych rarytasów?
    Uliczki miasta, mimo odrapanych ścian - cudne.
    Pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Rzeczywiście, nadmiar zapachów bywa męczący, więc trzeba je sobie dozować z umiarem. Co do wyrobów perfumeryjnych natomiast, to najbardziej znaną lokalna marką jest Fragonard. Ceny produktów w ich salonach oscylują w okolicach kilkudziesięciu euro. Z ofertą firmy można się zapoznać w Internecie na stronie www.fragonard.com

      Usuń