wtorek, 18 sierpnia 2015

Gdzie jesteś, niemiecka precyzjo?

Gdy słyszę, że Polacy to złodzieje, w pierwszym odruchu mam ochotę wykrzyczeć, że ten durny stereotyp to głupie uogólnienie oparte na pojedynczych przypadkach, mające niewiele wspólnego z rzeczywistością. Z drugiej strony, Ty i ja dobrze wiemy, jak w Polsce kończą rowery czy aparaty fotograficzne pozostawione przez parę minut bez opieki. 

Nie chce Ci się wierzyć, że wszyscy Rosjanie piją na potęgę? Mnie też nie, ale... Polej no, Alosza! W końcu 40 procent to nie alkohol. 

Nie dziw się więc, że przecieram oczy ze zdumienia, gdy widzę niemiecką niesolidność. Niby rozumiem. Niby wiem, że żaden tam Ordnung, żadne muss sein, że w ogóle jakieś stare dzieje wspominam, demony wskrzeszam i niepotrzebnie dzieci straszę. 

Każdy ma prawo się pomylić. Każdy może źle przepisać z dowodu nazwę Bydgoszcz. Nie ma tu znaczenia, że wszystkie składające się na nią litery należą do alfabetu, którym obaj posługujemy się każdego dnia w naszych ojczystych językach. Masz prawo, szanowny urzędniku, pomylić się w ten sam sposób nawet wielokrotnie. Pani też, konsultantko w banku, może mieć przed sobą na biurku dwa dowody osobiste i nie spostrzec, że raz przepisuje informacje z jednego, a raz z drugiego dokumentu, wprowadzając do systemu hybrydowego klienta będącego kompilacją dwóch różnych osób. Nie ma też nic zdrożnego w tym, że dostaję w urzędzie miejskim wydruk moich danych osobowych do zweryfikowania, który (w naiwności swej) faktycznie weryfikuję, wskazuję rozliczne błędy, po czym widzę gest machnięcia ręką skwitowany stwierdzeniem, że "to i tak tylko dla mnie, więc wystarczy po prostu podpisać"

Czy należy się załamywać, że urzędnik błędnie wprowadził datę zameldowania, przez co któregoś dnia przychodzi wezwanie do zapłaty zaległego abonamentu radiowo-telewizyjnego za ubiegły rok? Przecież wystarczy nazajutrz urwać się wcześniej z pracy, by kwestię tę wyprostować. Należało by się raczej zaniepokoić faktem, że naklejka zabezpieczająca PIN do karty kredytowej po zerwaniu odsłania jedynie puste pole, podczas gdy sekretny numer nadal tkwi gdzieś na tej naklejce, przez co ma szansę pozostać sekretnym po wsze czasy.

Jedni mawiają "Ordnung ist das halbe Leben" (dosł. Porządek jest połową życia). Złośliwi dodają natychmiast "und Unordnung die andere Hälfte" (a nieporządek to drugie pół). 

Coś mi się widzi, że zaszufladkowanie do grupy tych, których życie kreślone jest od linijki musiało Niemców dotkliwie uwierać. Jak niedawno usłyszałem, perfekcjonizm w pracy nie jest obecnie w cenie. Dziś mawia się raczej "Ein gutes Pferd springt nur so hoch, wie es muss" (dosł. Dobry koń skacze tylko tak wysoko jak musi).



6 komentarzy:

  1. Wiem, że stereotypy nie są tematem tego posta, ale muszę odwołać się do początku tekstu, bo to mnie też niesłychanie irytuje. A właściwie to mam na myśli ten nowy stereotyp, który kreują sami Polacy, że to sfrustrowany naród cebulkaów... Nie mam pojęcia po co kalać własne gniazdo, samego siebie, swoją rodzinę i przyjaciół... No nie ważne, wracając do sedna; jestem perfekcjonistką składającą swetry na specjalnej tekturce. Dla jednych to zabawne, dla innych dziwne albo urocze. Dla mnie bywa czasem wkurzające (co prawda nie te swetry), bo perfekcjonizm zamiast budować to burzy... Mogłabym skończyć jakiś projekt trzy godzinny wcześniej, ale ja muszę wszystko dopracować, żeby wyglądało jak buty ze zdjęcia przy linijce. Oj nie dziwie się, że protekcjonizm przestaje być ceniony.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Celne spostrzeżenia! Mam wrażenie, że u podstaw "cebulactwa" leży jakiś powszechny polski kompleks. Sądzę, że wielu z nas odczuwa pewien rodzaj niedowartościowania wobec przedstawicieli innych krajów (zwłaszcza tych zachodnich). Jedni maskują go pozorną hardością i zarozumialstwem, inni kulą się w sobie i nie mają odwagi wyjść z cienia. Problem w tym, że żadna z tych postaw nas w oczach świata nie "odcebuli". Zamiast machać szabelką albo kalać własne gniazdo, lepiej byłoby rozejrzeć się wokół i spostrzec, że świat pełen jest ludzi z krwi i kości, od których my w żaden sposób nie odstajemy.

      Na temat perfekcjonizmu nie jestem w stanie napisać niczego więcej ponad stwierdzenie, że cierpię na tę samą przypadłość. Poza tym, swetry złożone na tekturce nadają się do natychmiastowego użycia, co wczesnym rankiem potrafi być niezwykle cenne.

      Usuń
  2. Takie stereotypy zawsze mnie śmieszą, najgorsze jest jednak, że istnieję ludzie, którzy pokładają w nie całą swą wiarę. Mówi się, że w każdym żarcie/plotce tkwi ziarno prawdy, ale kurcze trzeba kierować się też własnym rozumem. Nie powiem o kimś złego słowa, tylko dlatego, że jest danej narodowości czy danego koloru skóry. Sami swoim zachowaniem wpływamy na to, jak inni nas osądzają - i to powinna być na nas najważniejsza przesłanka, a nie "bo gdzieś słyszałam, że...". Twój wpis o niemieckim perfekcjonizmie - bardzo zabawny :D ... prawie jakbym słyszała historię własnego nierozgarniętnego życia :P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Może właśnie do tego stereotypy najlepiej się nadają? Do pośmiania się z nich?
      Fakt, kiedy sobie uświadomimy, ile niedoskonałości nas otacza, jakoś lżej się człowiekowi robi. :)

      Usuń
  3. stereotypy to stereotypy, ale w każdym jest trochę prawdy. tzn. skądś musiały się przecież owe stereotypy wziąć. ale nie znaczy to, że każda blondynka jest głupiutka.
    sytuacje, które opisałeś, dla mnie są nie do pomyślenia... : |

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Sądzę, że wzięły się w dużej mierze z potrzeby uproszczeń. Gdybyśmy mieli dogłębnie analizować każdego choćby obcokrajowca, zginęlibyśmy marnie.
      Opisane sytuacje być może są nie do pomyślenia, ale zarazem są okrutnie prawdziwe.

      Usuń