czwartek, 7 maja 2015

Weź-mnie-do-kina.de

Internetowy przewodnik po mapie kulturalnej miasta jednym tchem wymienia kolońskie teatry, operę i filharmonię. Spójrzmy jednak prawdzie w oczy  teatralne progi są tu cokolwiek za wysokie dla nieobytego z językiem Goethe'go imigranta. Z operą już trochę lepiej, bo w dziewięciu przypadkach na dziesięć i tak po włosku, a do tego o miłości. Pomyślimy. Filharmonia wypada chyba najbardziej kusząco. Stanowczo muszę zaklepać sobie wolny wieczór w czwartek za dwa miesiące, kiedy to odbędzie się najbliższy koncert, na jaki można jeszcze zdobyć bilety w racjonalnej odległości od sceny. Za to dziś w programie wieczór filmowy.

Przy Ebertplatz, mniej więcej w połowie drogi między dworcem głównym a ogrodem zoologicznym, znajduje się jedyne w mieście kino oferujące filmy w oryginalnej wersji językowej. Ani trochę nie przeszkadza im to jednak umieszczać w repertuarze niemieckie odpowiedniki tytułów. Dzięki temu z całą stanowczością mogę polecić amerykański dramat "Mein Leben ohne Gestern" czy przestrzec przed banalnością "Das Glück an meiner Seite" z Hillary Swank w roli głównej. Na tym moja hardość się kończy. Kupując bilety na "Das Versprechen eines Lebens" połamałem sobie język.

Dodam jeszcze tylko, że jestem w trakcie opracowywania uniwersalnego systemu wydostawania się ze stacji metra tak, aby wyjść z podziemi jak najbliżej kina. Jak dotąd o sukcesie można mówić co najwyżej z umiarkowanym optymizmem. Na szczęście nieopodal mieści się knajpka, w której nawet późnym wieczorem załapać się można na pierwszorzędnego bratwursta, więc czasem miło jest zabłądzić.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz